piątek, 1 stycznia 2016

Element 2

* Oczami Matteo*

-Ten dzień już chyba gorszy być nie może.- powiedziałem sobie pod nosem.

Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem je otworzyć i kogo zobaczyłem? Mojego najlepszego przyjaciela Simone.

-Teo! Bracie co się stało?
-A szkoda gadać. Olivia mnie zdradziła z Benjaminem jakimś cholera. A wiesz co jest najgorsze?! Że ona w ciąży z nim jest i myślała że jej wybaczę i razem wychowiemy to dziecko!
-Nie przejmuj się! Widocznie nie była ciebie warta.
-Wkurzyła mnie strasznie. Nie chcę jej już nigdy więcej widzieć.

Potem rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Obejrzeliśmy głupie programy w telewizji i Simone musiał iść do jakiejś przyjaciółki.
Niestety musiałem pójść z nim.

*Dominika*
Dzisiaj po południu umówiłam się z Giannellim. Powiedział że przyjdzie z kolegą. Lubię poznawać nowych ludzi, ale żeby tylko ten nie okazał się być takim idiotą jak tamten. Pomału wstałam się szykować. Ubrałam się, umalowałam, włosy związałam w kucyka i poszłam przyszykować coś do jedzenia.
Koło godziny 14:30 zadzwonił dzwonek do drzwi. Położyłam szybko na stoliku ostatnie kubki i pobiegłam na dół otworzyć drzwi.

-Hej Domi!- krzyknął Simone,na którego się rzuciłam.- Poznaj Teo. Znaczy się Matteo Piano.
-Dominika Tillie- powiedziałam podając rękę bardzo wysokiemu człowiekowi.
-Miło mi. Matteo, ale dla przyjaciół po prostu Teo.
-Sama jesteś?-wtrącił Giannelli.
-Tak. Kevin jest na treningu i potem idzie z chłopakami na miasto. A wy czemu nie jesteście na treningu?
-My mamy dzisiaj wolne.
-Ahm okej.

Rozmawialiśmy wesoło i śmialiśmy się aż w końcu przyszedł mój kochany braciszek.

-Ooo cześć wszystkim- uśmiechnął się rzucając torbę w kąt- mogę się dosiąść?
-Nie możesz- udawałam obrażoną i spojrzałam się na niego smutnym wzrokiem.
-Czemu?
-Zapomniałeś o czymś.
-Aaa no tak. Chodź- i wtuliłam się w najlepszego brata na świecie.
-Teraz możesz.

Siedzieliśmy w czwórkę i rozmawialiśmy. Pośmialiśmy się i chłopaki nagle zaczęli temat o dziewczynach. No to czego się nasłuchałam było mega. Mój brat powiedział że ja jestem jego i tylko jego i za żadne skarby tego świata nie odda mnie nikomu. Na to Simone że ja jestem ideałem dziewczyny, ale pozostaniemy przyjaciółmi. Matteo nic nie powiedział. Chłopaki zjadali go wzrokiem i czekali na jakąś reakcję z jego strony.

- Co się tak na niego patrzycie?- spytałam z taką jakby troską w głosie.
-Bo czekam na jego reakcję.- powiedział całkowicie poważnie Kevin.
-A może on nie chce się wypowiadać? Zaczęliście strasznie głupi temat.
-Co go tak bronisz? Ledwo go znasz...
-Jakiś problem?
-Tak! Mam problem! Ale jak chcesz to rób na co masz ochotę. Jak kolejny cię skrzywdzi to wtedy nie przychodź do mnie z płaczem!
-Mam cię dość!

Wybiegłam z pokoju zamykając się w swoim. Szybko wybrałam numer do taty leżącego w szpitalu.
1 sygnał... 5 sygnał... 11 sygnał... nic. Załamałam się.



Było mi cholernie smutno. Ojciec, Matka i jeszcze teraz Kevin i ten cały Matteo. Usłyszałam delikatne skrzypienie drzwi. Szybko podniosłam głowę do góry i ujrzałam mojego brata. Smutny podszedł do mnie i przykucnął powoli przede mną kładąc ręce na moich kolanach. Widziałam w jego oczach, że spieprzył sprawę i mu przykro z tego powodu. Jednak ja nie chciałam z nim rozmawiać.

-Przepraszam... nie chciałem ci tego zrobić. Chodź bo chłopaki czekają.
-No dobra idę.

Podał mi rękę i wstałam. Weszliśmy do salonu i usiadłam jak najdalej od Tillie. Reszta popołudnia jak i wieczór minęły w bardzo wesołej atmosferze. Simone opwiadał takie głupie dowcipy, że myślałam już tylko, aby poszedł stąd chociaż na chwilę bo nie mogłam złapać oddechu przez ciągłe śmianie się. Około godziny 20:00 Giannelli z Piano poszli do domu, a my pojechaliśmy do szpitala odwiedzić ojca.

***2 godziny później***
Opowiadałam tacie o całym dniu. Jak to my mądrzy się pokłóciliśmy, a on chciał normalnie Matteo zabić wzrokiem. Powiedział, że on się we mnie zakochał. Ja mu na to, że gada głupoty i znowu zaczęła sie kłótnia.

-Ale ja nic podejrzanego nie widziałam!
-A ja widziałem - w geście obrażonego i opiekuńczego braciszka skrzyżował ręce na piersi.
-Ehhh... musimy zaś się kłócić ciołku?- wyzwałam go ale bardzo spokojnym tonem.
-Tak łajzo.
- A moglibyście chociaż tutaj cyrku nie odstawiać?- teraz uśmiany tata włącza się do "rozmowy".
-Właśnie braciszku.
-No a czemu na mnie siostrzyczko?
-Bo tak.- rzuciłam się na niego ale ten debil mnie nie złapał i wylądowałam na podłodze.
-Dzięki- powiedziałam udając obrażoną.
-Proszę.- uśmiechnął się ten tempak.

Przed 23 pożegnaliśmy się z tatą i wróciliśmy do domu.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Jestem :c do dupy ten rozdział ;c pisany 3 raz i 3 raz nie udany ;c wogóle chyba muszę zrobić sobie przerwę ;c ale łapcie moze się spodoba ;c buziaki ;*






















sobota, 5 grudnia 2015

Element 1

* Z perspektywy Dominiki*

Dzień jak co dzień. Wstaję z łóżka, jem śniadanie, ubieram się i tuż przy wyjściu jak zwykle łapie mnie matka i zaczyna się kłótnia...

-Dziecko ! Przecież ty wyglądasz jak 7 nieszczęść ! Marsz się przebrać w galowy i elegancki strój a nie w kolorowych dresach do szkoły będziesz chodzić !
-Nie będę się przebierać bo masz takie widzi mi się.
-Albo idziesz się przebrać albo masz karę na telefon, telewizor, tableta, komputer i NA WYCHODZENIE Z DOMU.
-Nie zrobisz mi tego !- krzyknęłam wybiegając z domu.

Zawsze gdy rano są kłótnie spóźniam się na autobus, którym dojeżdżam do Liceum. I co ? Standardowo nie wyrobiłam się i mój jedyny autobus jadący w tamtą stronę odjechał. Siedząc sama w deszczowy dzień na przystanku zobaczyłam samochód, ale nie taki zwykły, gdyż bardzo dobrze mi znany, a mianowicie z sytuacji ratuje mnie Simone.

-Witam księżniczkę ! Czemóż to siedzisz tutaj ? - o mało co ze śmiechu nie popłakałam się.
-Ohhh Simone. Ty to wiesz jak poprawić humor z rana.
-A żebyś wiedziała ! Znowu matka ?
-Niestety ... ale nie będę się nią przejmować. Podwieziesz mnie tam gdzie powinnam teraz być od 15 minut ?
-Oczywiście. Wsiadaj.

I tak o to zazwyczaj jadę do szkoły. A w niej matematyka, biologia, fizyka, polski, informatyka i wf. Po tym idę znów na przystanek ale nie wybieram się do domu lecz na halę sportową. Wsiadam w autobus i jadę. Po niecałych 30 minutach jestem na miejscu. Radosna wchodzę do szatni i ubieram strój treningowy. Zabieram picie i idę na salę.

-Kogo moje oczy widzą ? Przecież matka cię zabije !
-Tato nic matka nie zrobi bo jak wrócę to zakaże mi wychodzić oraz zabierze mi wszystkie "sprzęty" elektroniczne.
-Koniec tego! Nie będzie ci nic zabierać ani zabraniać. Pogadam z nią jak wrócimy. A teraz się rozgrzewaj. I potem pograsz.

Zrobiłam wszystko według wskazówek taty i potem grałam z chłopakami. Bo mój tata jest po prostu najlepszy. Wszystko ukrywa przed matką bo rozumie to, że chcę rozwijać swoją pasje. Kocham go nad życie tak samo jak mojego cudownego braciszka. Po skończonym treningu wracam z tatą do domu i znowu matka zaczyna drzeć mordę. Ale ja z Kevinem bez żadnej reakcji idziemy każdy do swoich pokoi, robimy lekcje i potem idę do niego i opowiada mi jak to zaczął z tą siatkówką, że jest w tym miejscu, w którym ja także w jego wieku chciałabym się znaleźć. Moim marzeniem jest grać w reprezentacji, ale Francji. Niestety matka tak zrobiła, że we wszystkich dokumentach napisane jest, że jestem Włoszką chociaż jestem Francuską i koniec kropka. Kocham jak mój brat opowiada różne śmieszne historie i to co robią na takich zgrupowaniach. To on zaraził mnie tą pasją i bardzo jestem z tego zadowolona.

-A mogę cię coś spytać?
-Tak.
-Kevin czemu ty jeszcze się nie wyprowadziłeś stąd tylko żyjesz z tą matką ?
-Bo ja czekam na ciebie. Przecież nie mogę zostawić cię sam na sam z nią.
-Oooo boże jak ja cię kocham !- krzyknęłam wtulając się w brata.
-Ja ciebie też kocha...

W połowie zdania usłyszeliśmy krzyk. Jak porażeni zbiegliśmy na dół. To co zobaczyłam. Doprawiło mnie do łez. Ale tych radosnych. A mianowicie mój ojciec podczas kłótni z matką rozbił jej najukochańszy wazon po praprababci i czy jakoś tak. I on zadowolony ze swego czynu, śmiał sięna cały dom. Matka zaś płakała i nagle podeszła do taty i uderzyła go tak mocno w klatkę piersiową, żę nie mógł złapać oddechu. Zadzwoniłam po pogotowie. W oczekiwaniu na nich Kevin robił co tylko dał radę, a ja podeszłam z nienawiścią w oczach do niej.

-Ty suko. Jak mogłaś mu to zrobić ! Jesteś najgorszą matką ! Wogóle nie rozumiem jak ty... ty... jakim prawem go uderzyłaś ?!
-Takim jak teraz ja ciebie.

I nagle wyjęła zza pleców drewnianą deskę...


*Matteo*

Wracałem sobie z treningu do domu. Jak zwykle się umyłem i zjadłem coś. Potem zebrałem potrzebne rzeczy i musiałem podjechać do mojej dziewczyny. Po 15 minutach stałem na klatce schodowej i czekałem na moją ukochaną. W tym momencie przeżyłem coś niesamowitego. Ujrzałem ją w pięknej sukience, włosach i wogóle całą piękną kobietę. Tylko coś mi w niej nie pasowało. Usiadłem na kanapie. Rozmawialiśmy trochę, ale ten jeden malutki szczegół denerwował mnie.

-Poczekaj za moment wracam misiu.

Zniknęła za drzwiami i po chwili wróciła spowrotem. Położyła się na sofie obok. Dręczyła mnie ciągle ta myśl więc musiałem zapytać.

-Olivia na pewno wszystko jest dobrze?
-Oczywiście.
-Nie chcesz mi nic powiedzieć?
-A czemu mi robisz taki wywiad?
-Bo widzę, że się inaczej zachowujesz (skłamałem).
-Teo jest jedna rzecz, ale nie wiem czy powinnam ci o niej mówić.
-W sensie?
-Bo ja jestem w ciąży.
-Super! Przecież czemu się nie cieszysz ? Będziemy mieli dziecko!
-Bo Teo... to nie jest twoje dziecko.
-Że co?!
-Bo jego ojcem jest Benjamin.
-Jaki ku**a Benjamin? Nie chce cię widzieć. Zniknij z mojego życia raz na zawsze.
-Ale Teoś!
-Teoś?! A weź spadaj.

I wyszedłem trzaskając drzwiami. Jak ona mogła mnie zdradzić ? Ja to zawsze miałem pecha do kobiet. Może w końcu znajdę jakąś porządną? Ehh... życie jest do niczego. Wsiadłem znów do mojego auta i wróciłem do domu. Rzuciłem torbę w kąt i padłem na kanapę.

-Ten dzień już chyba gorszy być nie może.

No i w tej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi...


***
Cześć!
Dzisiaj sobota więc rozdział i od dzisiaj na tym o to blogu będę systematyczna :D
Co tydzień w sobotę.
I teraz tak. Wiem pewnie powiecie: Za dużo akcji. Przecież to początek.
Otóż to. Ten blog będzie inny i zacznie się troszkę inaczej. Będzie bardziej wesoły i pełen śmiechu i emocji, ale to tylko teraz jest taki "straszny" :D xD  Taki króciutki Element dla zapoznania się i wejścia w klimat :D
Miłego czytania !

Ps. Zostawcie po sobie ślad :*








sobota, 7 listopada 2015

Bohaterowie + prolog

Witam was na moim nowym blogu :D
Nadmiar weny na opowiadanie z kimś innym niż Polscy siatkarze xD
Krótko o bohaterach (w kolejnych rozdziałach mogą dojść kolejni xd):

1. Dominika Tillie (17l.) Siostra Kevina Tillie. Siatkarka.
2. Kevin Tillie (25l.) Brat Dominiki. Francuski siatkarz.
3.Simone Giannelli (19l.) Długoletni przyjaciel Dominiki. Nikt nie wie o ich przyjaźni.

Narazie na wstępie tyle mamy bohaterów a teraz zapraszam na krótki prolog.
Proszę o komentarze czy się podoba :D
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Moje życie ? Mmmm... w zasadzie jak każde. Dziewczyna zraniona przez wielu facetów, od zawsze wyśmiewana za wszystko, a najgorsze jest to, że odkąd pamiętam każdy się śmiał, że przyjaźnię się z chłopakiem. Simone był jedynym (i jest nadal) moim najlepszym przyjacielem. Mam brata Kevina siatkarza tak jak ja. Niestety rodzice (czyt. mama) zakazali mi uprawiać ten sport. Powiedzieli, że to jest tylko i wyłącznie sport dla mężczyzn. Ja i tak trenuje potajemnie pod okiem mojego taty. Lecz gdy mama się od kogokolwiek przypadkiem o tym dowie to nigdy mnie nie wypuści z domu. Chociaż i tak mnie nie wypuszcza. Jak idę na trening to wymyślam jakąś wymówkę, że np. idę do Kam (znajoma ze szkoły) z którą za bardzo się nie lubie ale ona nie ma z nią kontaktu. Większość ludzi zadaje mi to samo pytanie; Przyjaźnisz się Włochem a jesteś Francuską ? Tak otóż mieszkam we Włoszech a ja i moja rodzina jesteśmy Francuzami. Poprostu taki był wymysł matki. Chciała mieszkać w Trentino. Jak dla mnie jest plus. Chodzi o Simona. Znam go długo, ale nie chcę się z nim związywać. Ciężkie mam życie. Całe ukrywane i w pośpiechu. Chcę w końcu znaleźć miłość mojego życia i żyć szczęśliwie. Narazie jeszcze muszę poczekać do 18. Wtedy moja matka już nie będzie musiała mi mówić co mam robić. Zamieszkam sama w jakimś domku i tyle. Żeby tylko nie z nią. Na szczęście zawsze jest mój brat, tata i Giannelli, którzy zawsze mnie wspierają.